Jak nie kłócić się przy dzieciach

kłótnie w rodzinie

Każdy rodzic wie, że życie rodzinne to nie tylko sielanka i wspólne śmiechy. Bywają dni, gdy napięcie rośnie, a cierpliwość się kończy. W naszym domu też zdarzają się trudne momenty. Pamiętam, jak kiedyś z żoną pokłóciliśmy się o wydatki, kompletnie zapominając, że dzieci są w pokoju obok. Zosia, nasza córka, przybiegła z płaczem, pytając, czy się rozwodzimy. To był dla nas zimny prysznic i moment, który zmusił nas do refleksji nad tym, jak nasze sprzeczki wpływają na dzieci.

Od tamtej pory staramy się bardziej uważać na to, jak i gdzie prowadzimy nasze „dorosłe rozmowy”. Nie jest to łatwe, szczególnie gdy emocje biorą górę, ale próbujemy. W końcu dom powinien być bezpieczną przystanią dla całej rodziny, miejscem, gdzie wszyscy czują się komfortowo, nawet jeśli czasem między dorosłymi iskrzy. To nie znaczy, że nigdy się nie kłócimy – to byłoby nierealne. Chodzi raczej o to, by robić to mądrze, z szacunkiem i z dala od czujnych uszu i oczu naszych pociech.

W tym artykule chciałbym podzielić się kilkoma sposobami, które wypracowaliśmy z żoną, by nasze nieuniknione sprzeczki nie stawały się źródłem stresu dla dzieci. Nie jestem ekspertem ani psychologiem – jestem po prostu tatą, który metodą prób i błędów stara się stworzyć w domu atmosferę wzajemnego szacunku i zrozumienia.

Ustalanie zasad gry

Pierwszym krokiem, jaki podjęliśmy z żoną, było ustalenie „zasad gry” dotyczących naszych sporów. Brzmi to może zbyt formalnie, ale uwierzcie mi, naprawdę pomaga. Oto kilka z nich:

  1. Nigdy nie kłócimy się przy dzieciach o poważne sprawy
    Jeśli mamy do omówienia coś naprawdę ważnego i potencjalnie konfliktowego, umawiamy się na rozmowę, gdy dzieci są w szkole lub po ich pójściu spać. To daje nam przestrzeń do szczerej wymiany zdań bez obawy, że ktoś nas podsłucha.
  2. Mamy swoje „bezpieczne słowo”
    Ustaliliśmy z żoną słowo-klucz, które oznacza „przerwę” w gorącej dyskusji. U nas to „czerwona lampka”. Gdy jedno z nas je wypowiada, to znak, że rozmowa schodzi na niebezpieczne tory i lepiej ją przerwać lub odłożyć na później.
  3. Staramy się kontrolować ton głosu
    To nie zawsze łatwe, ale próbujemy rozmawiać spokojnym tonem, nawet gdy się nie zgadzamy. Podniesiony głos to prosta droga do eskalacji konfliktu, a także sygnał dla dzieci, że dzieje się coś niedobrego.

Gdy emocje biorą górę

Mimo najszczerszych chęci, czasem emocje biorą górę i kłótnia wybucha, gdy dzieci są w pobliżu. Co wtedy?

  1. Szybkie zakończenie sporu
    Staramy się jak najszybciej zakończyć wymianę zdań, nawet jeśli oznacza to odłożenie tematu na później. Mówimy coś w stylu: „Okay, pogadamy o tym później, gdy będziemy sami.”
  2. Przeprosiny i wyjaśnienia
    Jeśli dzieci były świadkami ostrzejszej wymiany zdań, zawsze staramy się z nimi porozmawiać. Tłumaczymy, że dorośli też czasem się kłócą, ale to nie znaczy, że się nie kochają. Przepraszamy za to, że musieli tego słuchać.
  3. Pokazanie, jak się godzi
    Równie ważne jak sama kłótnia jest to, jak się godzimy. Pozwalamy dzieciom zobaczyć, że potrafimy dojść do porozumienia, przeprosić się i wybaczyć sobie nawzajem.
  • Nauka na błędach

Pamiętam sytuację sprzed kilku lat, gdy z żoną pokłóciliśmy się przy dzieciach o finanse. Kuba, nasz syn, był wyraźnie zestresowany. Po ochłonięciu przeprosiliśmy dzieci i wyjaśniliśmy, że nawet dorośli czasem mają trudności z kontrolowaniem emocji. Ta szczera rozmowa paradoksalnie zbliżyła nas jako rodzinę.

Kłótnie są częścią życia, ale sposób, w jaki je prowadzimy, może mieć ogromny wpływ na nasze dzieci. Staramy się, aby nasze spory były konstruktywne, pełne szacunku i kończyły się porozumieniem. Nie zawsze nam się to udaje, ale przynajmniej się staramy. Bo przecież o to w tym wszystkim chodzi, prawda? O stworzenie domu, w którym wszyscy czują się bezpiecznie i kochani, nawet gdy czasem między rodzicami iskrzy.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *