Jak wzniecić ogień, czyli walczymy z słomianym zapałem u dzieci

słomiany zapał

Jako ojciec dwójki nastolatków, 15-letniej Zosi i 17-letniego Kuby, często obserwuję, jak moje dzieci z entuzjazmem rozpoczynają nowe projekty, by po krótkim czasie porzucić je z równie wielkim zapałem. Ten „słomiany zapał” to zjawisko, które frustrowało mnie przez lata, aż w końcu postanowiłem znaleźć sposób, by pomóc dzieciom utrzymać motywację i doprowadzać sprawy do końca. Oto moje przemyślenia i znalezione przeze mnie metody walki ze słomianym zapałem.

Zrozumieć przyczynę

Pierwszym krokiem w rozwiązaniu problemu było zrozumienie, dlaczego dzieci tak szybko tracą zainteresowanie. Po wielu rozmowach z Zosią i Kubą, a także konsultacjach z psychologiem, wyróżniłem kilka głównych przyczyn:

  1. Zbyt wysokie oczekiwania – dzieci często wyobrażają sobie, że natychmiast osiągną mistrzostwo w nowej dziedzinie. Tak było w przypadku Kuby, który myślał że zaczynając treningi kalisteniki od razu nauczy się podciągać, jak i Zosi, gdy po latach jazdy na snowboardzie chciała spróbować nart
  2. Brak natychmiastowych rezultatów – w erze instant gratification trudno im zrozumieć, że niektóre umiejętności wymagają czasu.
  3. Presja zewnętrzna – czasem to my, rodzice, nieświadomie wywieramy zbyt dużą presję. Szczególnie, gdy chcemy pochwalić się publicznie osiągnięciami naszych dzieci.
  4. Strach przed porażką – obawa przed niepowodzeniem często prowadzi do porzucenia projektu.

Metody walki ze słomianym zapałem

1. Ustalanie realistycznych celów

Nauczyłem dzieci, że warto rozbijać duże cele na mniejsze, łatwiejsze do osiągnięcia etapy. Gdy Zosia zapragnęła nauczyć się gry na gitarze, wspólnie stworzyliśmy plan tygodniowy z małymi, osiągalnymi celami. Zamiast frustrować się, że nie potrafi zagrać ulubionej piosenki, cieszyła się z opanowania kolejnego akordu.

Zosia nie zostanie wirtuozem gitary, ale na ogniskach z rówieśnikami całkiem śmiało brzdęka

2. Celebrowanie małych sukcesów

Wprowadziliśmy w domu zwyczaj świętowania nawet najmniejszych osiągnięć. Gdy Kuba konsekwentnie przez tydzień ćwiczył programowanie, zorganizowaliśmy małą rodzinną uroczystość. To pokazało mu, że doceniamy jego wysiłek, nie tylko efekt końcowy.

3. Nauka poprzez przykład

Zdałem sobie sprawę, że dzieci często naśladują nasze zachowania. Postanowiłem więc pokazać im, jak sam podchodzę do nowych wyzwań. Rozpocząłem naukę języka hiszpańskiego, dzieląc się z nimi swoimi sukcesami i porażkami. To pomogło im zrozumieć, że nauka to proces, który wymaga czasu i wytrwałości.

4. Pozwolenie na eksperymentowanie

Zrozumiałem, że czasem „słomiany zapał” to po prostu sposób na odkrywanie swoich pasji. Pozwoliłem dzieciom próbować różnych rzeczy bez presji, że muszą się w nich wyspecjalizować. Zosia dzięki temu odkryła, że choć nie została wirtuozem gitary, to uwielbia fotografię.

5. Tworzenie rutyny

Wspólnie z dziećmi stworzyliśmy harmonogramy, które pomagają im regularnie pracować nad swoimi projektami. Kuba ma ustalone godziny na naukę programowania, a Zosia na rozwijanie umiejętności fotograficznych. Ta rutyna pomaga im utrzymać koncentrację i motywację.

Wyzwania i trudności

Oczywiście, nie zawsze jest łatwo. Bywają dni, gdy dzieci tracą motywację, a my, rodzice, musimy wykazać się cierpliwością. Kluczowe jest, by nie poddawać się i konsekwentnie wspierać ich wysiłki.

Nieoczekiwane korzyści

Walka ze słomianym zapałem przyniosła nieoczekiwane korzyści. Dzieci nie tylko nauczyły się wytrwałości, ale także:

  • Lepiej poznały siebie – odkryły swoje mocne strony i prawdziwe pasje.
  • Rozwinęły umiejętność planowania – potrafią teraz lepiej organizować swój czas i zadania.
  • Zwiększyły pewność siebie – wiedza, że potrafią doprowadzić sprawy do końca, wzmocniła ich samoocenę.

W kilku słowach

Walka ze słomianym zapałem to proces, który wymaga czasu i cierpliwości zarówno od dzieci, jak i od rodziców. Kluczem jest znalezienie równowagi między wspieraniem pasji a nauką konsekwencji. Pamiętajmy, że każde dziecko jest inne i może potrzebować innego podejścia.

Jako rodzic, jestem dumny widząc, jak Zosia i Kuba rozwijają się i uczą wytrwałości. Nawet jeśli nie każdy projekt kończy się sukcesem, sam proces nauki i rozwoju jest bezcenny. W końcu, jak mawiał Thomas Edison: „Nie poniosłem porażki. Po prostu odkryłem 10 000 błędnych rozwiązań„. Może właśnie to jest najważniejsza lekcja, jaką możemy przekazać naszym dzieciom.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *